Informacje praktyczne
- Podróż (w obie strony):
- pociąg PKP na trasie Warszawa - Przemyśl - ok. 120 zł
- busy Przemyśl - Lwów - ok. 20 zł
- pociąg Lwów - Dniepropietrowsk - ok. 80zł
- lot Dniepropietrowsk - Tbilisi (Georgian National Airlines) - ok. 2250 zł
- Noclegi - ok. 350 zł
- Wyżywienie - ok. 700 zł
- Transport - 380 zł
Wszytskie kwoty podane są na dwie osoby. Wykonując oblicznenia przyjęliśmy:
a) 1 USD = 3 zł;
b) 1 Lari = 1,60 zł;
c) 1 Hr = 0,60 zł.
- samolotem z Polski- bardzo drogo i z przesiadką niestety;
- samolotem z Ukrainy, Łotwy, Białorusi, Czech, Niemiec. To rozpatrywane przez nas i stosowane przez napotkanych przez w Gruzji Polaków opcje; jeśli zabukuje się bilet odpowiednio wcześniej (minimum 3 miesiące) to możliwy jest przelot nawet za 400 zł w jedną stronę za 1 osobę.
- drogą lądową przez Turcje (do Stambułu, a dalej autobusem do Batumi)
- promem z Odessy albo z Soczi
Ludzie są bardzo serdeczni i mili.
Zawsze wskażą drogę, pomogą w czym mogą. Bardzo lubią Polaków, także my nie spotkaliśmy się nigdy z jakimiś nieprzyjemnościami.
Są bardzo gościnni, zawsze sowicie nakarmią i napoją. Dzięki gruzińskiej gościnności mieliśmy okazję spróbować chyba wszystkich narodowych potraw i trunków.
No i oczywiście nie ma, że "nie jem", czy "nie piję". Gruzini bardzo lubią wznosić toasty, są bardzo długie, treściwe i wzruszające.
Na początek kilka uwag ogólnych:
- w Gruzji jest bardzo dobrze rozwinięta sieć komunikacyjna; najpopularniejszym środkiem transportu są busy, zwane marszrutami, zwykle zaniedbane i rozlatujące się; fajne, bo jeżdżą często, zatrzymują się gdzie chcesz i są stosunkowo tanie, niewygodne do podróżowania z wielkimi plecakami, bo zwykle są zatłoczone
- można podróżować pociągami, ale nam się nie zdarzyło, bo słyszeliśmy, że są dużo droższe od autobusów, a dodatkowo w okresie wakacyjnym trudno o bilety
- niektóre drogi mimo, że wyglądają bardzo dobrze na mapie, często nie są przejezdne ze względu na zły stan dróg, co częstokroć zaskoczyło nas niemile; z Telawi do Tbilisi wracaliśmy co najmniej 2 razy dłuższą drogą, co po pierwsze podnosi koszta podróży, po drugie zamiast pętli robisz 2 razy tą samą drogę; gdybyśmy wcześniej wiedzieli, inaczej zaplanowalibyśmy sobie trasę
- dworce podzielone są zwykle na strefy, z których odjeżdżają autobusy w określonych kierunkach, np. w osobnej części są busy jadące nad morze, w osobnej jadące w góry itd. (tak było w Tbilisi na Didube)
- lotnisko Tbilisi - Sagaredżo
wynajęliśmy taksówkę lotniskową, jak się później okazało sporo przepłaciliśmy (35 lari za 2 os.), ale za to jechaliśmy lux samochodem, szybciutko i wygodnie; tą samą trasę można pokonać busem z lotniska za 1 lari od osoby, która wiezie na dworzec Samgori w Tbilisi (stacja metra nazywa się tak samo, znajduje się tuż przy dworcu autobusowym), tam trzeba się przesiąść na metro i przejechać na dworzec Didube (stacja nazywa się identycznie) skąd odchodzą marszruty do Sagaredżo; - Sagaredżo - Dawid Geredża
Tam można dostać się wyłącznie taksówką, bo Dawid Geredża to stojący samotnie wśród gór klasztor, nie dochodzą tam żadne marszruty; za taxi daliśmy 30 lari i to wydaje nam się niewiele, biorąc pod uwagę jak trudna i daleka droga prowadzi do monastyru; taksówkarz zawiózł nas, poczekał na nas i odwiózł pod przystanek marszrut w kierunku Signaghi; - Sagaredżo - Signaghi
Tutaj też dostaliśmy się taksówką; jest wprawdzie w Sagaredżo przystanek, na którym teoretycznie powinny się zatrzymywać marszruty w kierunku Signaghi, ale, ponieważ to nie była stacja początkowa, podejrzewaliśmy, że będą one i tak zatłoczone i z naszymi plecakami nie zmieścimy się; nie udało nam się złapać stopa; zatrzymał się jeden mężczyzna, ale za darmo podwieźć nas nie chciał, a jak podaliśmy kwotę jaką gotowi jesteśmy zapłacić zaśmiał nam się w twarz; podszedł do nas taksówkarz i zgodził się zawieźć nas za 20 lari (za 2os.); podczas jazdy opowiadał o zabytkach, które mijaliśmy i zatrzymywał się na zdjęcia; - Signaghi - Telawi
Marszruta odjeżdża z centralnego placu w miasteczku (my wyjechaliśmy o 9:10 rano); biletów nie kupowaliśmy w busie, tylko u pani w kamienicy przy placu- można zapytać pasażerów, zawsze powiedzą jak z biletami; podróż kosztowała nas 8 lari (za 2 os.), trwała około 1,5 godziny; - Telawi - Gremi
Podróż kosztowała grosze, naprawdę- cała wycieczka kosztowała 4 lari (w obydwie strony, za 2 os.); busy nie kursują zbyt często, chyba mieliśmy szczęście, bo za każdym razem jak dochodziliśmy na dworzec w Telawi, za kilka minut odjeżdżał bus (do Gremi, Alaverdi, Tsinandali), ale z powrotem zawsze czekaliśmy z pół godziny lub więcej; nie ma przystanków, trzeba zatrzymywać busy i pytać, czy jadą do Telawi; - Telawi - Alaverdi - Ikalto - Telawi
Cała ta trasa kosztowała nas 12 lari (za 2 os.); pojechaliśmy marszruta z Telawi do Alaverdi, a w drodze powrotnej wysiedliśmy przy Ikalto, potem łapaliśmy busa z powrotem do Telawi; - Telawi - Tsinandali
4 lari za podróż w te i z powrotem za 2 osoby; bus zatrzymuje się tuż przy wejściu do ogrodu; - Telawi - Tbilisi
10 lari (za 2 os.); busy odjeżdżają z innego miejsca, niż pozostałe, trzeba pytać ludzi; trasa jest naprawdę dziwna, bus jedzie bardzo długo, okrężną drogą, przez Signaghi i Sagaredżo; - Tbilisi - Mccheta
To bardzo blisko, busy odjeżdżają z dworca Didube, stoją zaraz przy kasach, odjeżdżają co kilka minut; bilet kosztuje 1 lari od osoby, podróż trwa jakieś 15 minut; po Tbilisi jeżdżą też busy, kosztują 1 lari za 2 osoby; nie ma przystanków, zatrzymują się w każdym miejscu na trasie; - Tbilisi - Kutaisi
Podróż kosztowała 25 lari za 2 osoby, w jedna stronę; bus jedzie dosyć długo, ponad 3 godziny; kierowcy zwykle zatrzymują się na trasie ze 2 razy, w tych samych restauracjach, z którymi mają zapewne niepisane umowy; W Kutaisi do centrum można dostać się autobusem nr 1, który krańcówkę ma przy dworcu; robi pętlę po mieście, czyli rusza spod dworca i kończy tam trasę; trzeba uważać, gdzie wysiąść (przy dużym placu z ładnym zabytkowym gmachem teatru), bo inaczej wróci się na dworzec, tak jak my :; kierowcy mieli nam powiedzieć kiedy wysiąść, ale im się zapomniało; byli bardzo mili, bo nie wzięli od nas pieniędzy za przejazd (który kosztował zdaje się pół lari za 2 os.) - Kutaisi - Borżomi - Atskuri
15 lari za 2 os. (w jedną stronę) do Borżomi + 10 lari za 2 os. z Borżomi do Atskuri, skąd ruszyliśmy do Parku Narodowego; bus ma 3 przystanki w Borżomi, ostatni jest na dworcu; można wysiąść na środkowym, w centrum, gdzie podobno można znaleźć jakąś informację Parku Narodowego; przy dworcu łapie się busa do Atskuri (podróż trwa jeszcze około pół godz.);
UWAGA!! Jeśli chcecie połazić po szlakach w parku, należy iść do Centrum Informacji Parku Narodowego w Borżomi i poprosić o jakieś karteczki, w których deklaruje się ilość planowanych nocy w parku oraz płaci za noclegi- 5 lari za miejsce pod namiot, 10 lari za nocleg w schronisku (od 1 os.); bez tego leśniczy nie wpuści do parku; sam nimi nie dysponuje, czyli nie można wypełnić ich przed wejściem do parku; dobrze jest o tym wiedzieć, bo w przewodniku Bezdroży nie ma o tym ani słowa; są natomiast dokładnie opisane wszystkie dostępne szlaki; My nie napotkaliśmy w Borżomi tej informacji w ogóle, więc nie potrafimy wskazać gdzie jej szukać. Dwóch napotkanych przez nas po drodze do leśniczówki Atskuri Polaków mimo, iż w niej było, nie zostało poinformowanych o konieczności opłat; w leśniczówce musieliśmy dzwonić do Dyrekcji Parku, gdzie przetłumaczyliśmy pani po angielsku (uff!!!), że bez sensu jest wracanie do Borżomi tylko w celu wypełnienia formularza i uiszczenia opłaty; ostatecznie stanęło na tym, że zapłaciliśmy leśniczemu; Co jeszcze jest ważne- spacerując po Borżomi, szlaki oznakowane tam są tylko w jedna stronę; jeśli zatem wybierzesz odwrotny kierunek trasy proponowanej w przewodniku, łatwo jest się zgubić, bo numery szlaków masz za plecami; po drodze napotkaliśmy tylko jeden drogowskaz na schronisko, tuż przed końcem trasy; schronisko wygląda zupełnie inaczej niż u nas- to pusta, otwarta dla wszystkich chata z drewnianymi, piętrowymi łóżkami; na zewnątrz jest źródełko z górską wodą i miejsce na ognisko; - Borżomi - Wardzia
Z Borżomi nie ma bezpośredniego połączenia do Wardzi. My złapaliśmy przy wejściu do Parku Narodowego busa do Achałcyche. Stamtąd chcieliśmy jechać do Chertwisi, zobaczyć twierdze i spędzić tam noc, bo słyszeliśmy od napotkanych wcześniej Polaków, że w Wardzii nie ma za bardzo gdzie spać. Bezpośredniego busa nie było, wiec pojechaliśmy z przesiadką, ale zostaliśmy wykiwani; kierowca udał głupiego i zawiózł nas prosto do Wardzii. Byliśmy tam popołudniu, a bus z powrotem odjeżdża dopiero następnego dnia rano... Podróż z Atskuri do Wardzii wyniosła nas 11 lari za 2 os. - Wardzia - Akhaltsikhe - Tbilisi
Z Wardzii do Tbilisi jechaliśmy z przesiadką; w Wardzii zaczepiła nas para Niemców, która przyjechała wynajętą w Achałcyche taksówką; płacili 24 lari w jedna stronę, wiec nas wyniosła ta podróż 12 lari- to trochę więcej niż za busa, ale za to dużo, dużo szybciej; za busa z Achałcyche do Tbilisi zapłaciliśmy 20 lari za 2 os.; - Tbilisi - Kazbegi
Do Kazbegi wyjechaliśmy busem z dworca Didube; za podróż zapłaciliśmy 16 lari za 2 os., a trwała niecałe 3 godziny, z czego 2 godziny było jazdy na wysokości ponad 2 tys. metrów n.p.m.- niezwykle malownicza trasa!! - Kazbegi - Annanuri - Tbilisi
Z Kazbegi do Annanuri zapłaciliśmy też 16 lari za 2 os.; z Annanuri łapaliśmy busa zaraz przy twierdzy nad jeziorem- bilet do Tbilisi kosztował 4 lari za 2 os.; - Tbilisi - Batumi
Busy odjeżdżają z dworca Didube, ale z innej części, trzeba popytać miejscowych o bus do Batumi i pokierują; bilet kosztuje 36 lari (2os.); - Batumi - Gonio
Busy do Gonio odjeżdżają z osobnego dworca niż do Tbilisi; to niedaleko od portu, ale zaprowadziła nas tam właścicielka naszej kwatery, nie pamiętamy drogi, także trzeba popytać; cała podróż trwa jakieś 15 minut, a kosztuje 1,6 lari (2 os.); - Gonio - Tbilisi
Tak samo jak w pierwszą stronę, z przesiadką w Batumi; z dworca, na który przyjechaliśmy z Gonio na dworzec, z którego odjeżdżają busy do Tbilisi przejechaliśmy taksówką za 2 lari; - Tbilisi - lotnisko
Na lotnisko jeździ się z dworca Samgori- jest najbliżej, ale trzeba się wcześniej dowiedzieć o godziny odjazdów, bo nie kursują za często; bus kosztuje 2 lari za 2 os., a taksówka 6 lari za 2 os.; przystanek jest za dworcem, trzeba przejść pod torami, przejściem poziemnym, na drugą stronę Al. Stanów Zjednoczonych; trzeba pytać ludzi, powiedzą jak iść;
O noclegach ogólnie:
- z noclegami generalnie nie ma problemu, trzeba się jednak nastawić na nienajlepsze warunki mieszkalne. Dach nad głową z chociażby podłogą do spania, oraz zimną wodą do umycia zawsze się znajdzie. Trudno powiedzieć ile można za taki nocleg zapłacić, bo nie zdarzyło nam się spać na podłodze. Gruzini są naprawdę życzliwi i gościnni, choć nie ma co ukrywać, że turysta to okazja do sporego zarobku. Dlatego należy się targować, bez tego, można słono przepłacić zarówno za nocleg jak i za transport.
- najtaniej za nocleg zapłaciliśmy 5 lari, a najdrożej 35 lari za 1 osobę.
- konkretne adresy zdobyliśmy z Internetu; poza tym, w większych miastach, typu Batumi ludzie tylko czekają przy marszrutach i w zasadzie czasem nie dają ci spokoju, póki nie zgodzisz się na proponowany nocleg- naczelna zasada to targować się! Poza tym, zawsze można zapytać kogoś na ulicy, czy nie zna jakiegoś hotelu taniego w okolicy, albo kogoś u kogo można się przespać, ludzie zwykle otwarci są na pomoc. Zdarzyć się może, ze ktoś przenocuje cię za darmo i jeszcze sowicie nakarmi i napoi.
- jeśli przy okazji wybieracie się w góry, warto wziąć ze sobą namiot; pól namiotowych w Gruzji nie ma, ale za to nie ma również żadnych obostrzeń co do campingowania; na mapie Gruzji znaleźliśmy jeden zaznaczony kamping, w Mcchecie, ale panie w informacji turystycznej powiedziały nam, że rozbić się po prostu można na wydzielonym terenie przy monastyrze; podobno namiot można rozbić nawet w parku, nikt nie zwróci uwagi- nie sprawdzaliśmy.
- Sagaredżo:
Pierwszy nasz nocleg w Gruzji; pierwszy z dwóch przypadków kiedy pytaliśmy ludzi na ulicy o kwaterę; zwykle jak nie mięliśmy adresu z Internetu, ludzie sami podchodzili i pytali czy nie szukamy kwaterunku; starsza pani zaprowadziła nas do swojej sąsiadki; trzeba się było potargować; nie wiemy dlaczego, ale pani zażyczyła sobie więcej pieniędzy dlatego, że nie byliśmy małżeństwem… mieliśmy do dyspozycji pokój z dwom łóżkami i zimną wodę w kranie na korytarzu; tutaj spaliśmy najtaniej- 10 lari za 2 osoby; wieczorem poczęstowano nas kolacją - chaczapuri i smażone bakłażany (pycha!!) zakropione domowej roboty czaczą :
David Agmashenebeli
ulica 24 (?)
Sagaredżo
tel.: +995 99 501802 - Signaghi:
kwaterę znalazł nam taksówkarz, z którym przyjechaliśmy z Sagaredżo; bardzo miły człowiek nie dość, ze za dosyć niską (20 lari za 2 os.) cenę zawiózł nas ok. 60 km, zatrzymywał się nam na zdjęcia to jeszcze pogadał z mieszkańcami o noclegu dla nas i zawiózł nas pod samą kwaterę; tu znowu mieliśmy do dyspozycji pokój z dwoma łóżkami i telewizorem (!!) oraz zimną wodę z beczki na podwórku; zapłaciliśmy za ten nocleg 15 lari (za 2 os.); właściciel mieszkania był bardzo gościnny, pokazał na miasteczko, najciekawsze zakątki i otworzył dla nas ostatnią chyba puszkę sardynek;
Otar Arucionov
ul. Św. Georgij 25
Signaghi - Telawi:
adres mieliśmy z Internetu; 25 lari za noc, za 2 os.; w tej cenie mieliśmy bardzo przyzwoite lokum na piętrze (osobne wejście), dwa pokoje, duży balkon z kanapą, no i pierwszy raz łazienkę i to z ciepłą wodą (rano); mimo to cena była za wysoka, można się spokojnie targować. Polecamy, ale!! UWAGA!! właścicielka jest cwana- potrafi zagadać i ogłupić- od razu prowadzi do pokoju, ścieli łóżka, a pytana o cenę, odpowiada- dogadamy się- tylko nie zawsze na korzyść turysty!! kwatera znajduje się blisko dworca, w okolicach ruin zamku oraz pomnika Herakliusza II; ulicę łatwo znaleźć, ale dom znajduje się w podwórku- trudno znaleźć samemu, dlatego warto popytać ludzi, na pewno pomogą; jak przybyliśmy, mieszkały tam już 2 Polki :;
Tina Mestvirishvili
ul. Barnowi 4
Telawi
Tel.: +995 35 072285 - Kutaisi:
Tu również mieszkaliśmy w hotelu, którego adres wyszukaliśmy w Internecie; 300 metrów od samego centrum (duży gmach teatru), blisko kafejka internetowa; trudno znaleźć, bo nie ma żadnego szyldu, a hotel schowany jest za szczelną, metalową, szarą bramą; wytargowaliśmy 30 lari za pokój dwuosobowy; trochę gorąco, ale za to ciepława woda;
Hotel LIA
ul. Kostava 25
Kutaisi - Kazbegi:
Są tam na pewno 2 hotele zaraz przy głównym placu, jeden starszawy z trochę parszywa obsługą, drugi nowo wybudowany i podejrzewamy, ze odpowiednio drogi; poza tym zaraz po wyjściu z marszruty zaczepiają miejscowi i proponują nocleg; podejrzewamy, ze można tam się tanio przespać bez problemu; my nie skorzystaliśmy, zaraz po przyjeździe do Kazbegi weszliśmy do Tsamidy Sameby i tam bez problemu rozbiliśmy namiot obok innych Polaków; - Annanuri:
Nie wiemy zupełnie jak z noclegami, nie szukaliśmy i nikt nam nie proponował kwatery, od razu przeszliśmy na drugą stronę jeziora i rozbiliśmy namiot- polecamy na jedno, lub dwu- dniowy odpoczynek na łonie natury; w jeziorze można się spokojnie kąpać; - Batumi:
Podobnie jak wcześniej, zaraz po wyjściu z busa dopadł nas taksówkarz, który koniecznie chciał załatwić nam kwaterę; mieszkaliśmy przy samym porcie, kilka minut do plaży, pokój u właścicielki małego baru, łazienka, ciepła woda, ale nie polecamy- kamienica jest przy bardzo ruchliwej ulicy, przy zamkniętych oknach okropny hałas, przy otwartych trzeba do siebie krzyczeć, żeby się usłyszeć wzajemnie…no i drogo 25 lari za 2 os. doba, właścicielka wzięła nas na litość; na pożegnanie zaprowadziła nas na dworzec skąd odchodziły marszruty do Gonio i pomogła wsiąść do odpowiedniego busa; - Gonio:
Jak tylko wysiedliśmy z busa, zagadnął nas miły starszy pan czy nie potrzebujemy noclegu; w miarę tanio- 20 lari za pokój z balkonem, z widokiem na morze, dostęp do kuchni; 500 metrów do plaży, w okolicy 2 sklepy, na podwórzu jest również stół kamienny z ławkami gdzie można posiedzieć wieczorami, dużo pokoi do dyspozycji, naprawdę przyjemna kwatera- polecamy; jedyny minus to spora liczba komarów, trudnych do zwalczenia- trzeba mieć fenistil, albo jakiś psikacz- odstraszasz na komary; trzeba pytać o Igora Sesnadze lub jego ojca Aleksego; - Tbilisi:
Spaliśmy tam dwie noce, tuż przed wylotem do Dniepropietrowska; przez przypadek trafiliśmy do kwatery opisywanej w Internecie; zniszczony, obskurny, śmierdzący hotel, bez łazienki, bez zamku w drzwiach- kłódkę kupiliśmy na straganie pod oknem; hotel znajduje się tuż przy dworcu Samgori; trzeba pytać o najbliższy hotel, to jedyny w okolicy; za noc zapłaciliśmy 20 lari (za 2 os.); - Wardzia:
Jest tam jeden ´hotel´, poza tym może ze dwa domy i żadnego sklepu; jak się okazało, istnieje między kierowcami busów a właścicielem tego lokalu niepisana umowa co do napędzania sobie wzajemnie klientów; mimo, iż chcieliśmy wysiąść w Chertwisi, kierowca zawiózł nas prosto do Wardzii; spać, zjeść cokolwiek możesz tylko właśnie w tym hotelu, a busy z Wardzii odchodzą tylko 2 razy dziennie, więc przyjeżdżając popołudniu siłą rzeczy musisz się w nim zatrzymać; nie ma menu, więc gospodyni przygotowuje ci powiedzmy co chcesz… tylko że potem jesteś bardzo niemile zaskoczony wystawionym rachunkiem;
Kafejki internetowe spotykaliśmy oczywiście w większych miastach (Batumi, Telawi, Kutaisi). Są dobrze oznaczone. Koszt takiej przyjemności to około 1 lari/godz.. Zaopatrzone są w słuchawki z mikrofonami, także można korzystać ze Skype´a.
Batumi - kafejka znajduje się koło kina na placu z fontannami i dużym pomnikiem pani ze skórą złotego baranka w dłoni.
Kutaisi - przy końcu ulicy Kostava (na której znajduje się hotel LIA) w kierunku głównego placu.
Telawi - są dwie kafejki (jedna obok drugiej) po drodze z dworca w kierunku ruin zamku, tuż przed głównym placem ze złotą fontanną.
Batumi - kafejka znajduje się koło kina na placu z fontannami i dużym pomnikiem pani ze skórą złotego baranka w dłoni.
Kutaisi - przy końcu ulicy Kostava (na której znajduje się hotel LIA) w kierunku głównego placu.
Telawi - są dwie kafejki (jedna obok drugiej) po drodze z dworca w kierunku ruin zamku, tuż przed głównym placem ze złotą fontanną.
Informacje turystyczne są w większych miastach. A w nich miłe panie, które tylko czasem niestety mówią po angielsku, ale na pewno można porozumieć się po rosyjsku.
Można tam dostać wykaz kwater z danej miejscowości, mapy, informatory turystyczne. Znaleźliśmy informację w Mcchecie (tuż przy wejściu do Sweti Cchoweli) i w Telawi (po drodze z dworca do ruin zamku).
Najprawdopodobniej są też w innych miastach, ale nie spotkaliśmy.
My byliśmy w Gruzji w sierpniu, więc mieliśmy pogodę przepiękną chociaż upał ponad 40 stopni był normą, co przy intensywnym zwiedzaniu było bardzo męczące.
Na deszcz trafiliśmy tylko w Wardzii i w górach, na lodowcu, ale to raczej norma - pogoda tam jest bardzo zmienna, więc trzeba być przygotowanym na każdą ewentualność.
W sklepach wszystko jest. W dużych miastach można nawet spotkać coś w typie naszych delikatesów. W każdym natomiast można kupić jedzonko typu jajka, pieczywo, pomidory ogórki (zresztą bardzo soczyste, przepyszne), ziemniaki. Obowiązkowym produktem jest coca-cola, czy fanta (była najtańszym napojem, także my piliśmy ja litrami). Na ulicy często usiane są stragany z owocami - jedynymi w swoim rodzaju arbuzami, brzoskwiniami i bananami. Ceny zbliżone są do polskich. Bardzo tanio można sobie zjeść sprzedawane w budkach na ulicy narodowe chaczapuri w wersji na wynos - ser zapiekany we francuskim cieście - 0,6-1 lari sztuka, lub inne tego typu smakołyki na słodko i na ostro, do wyboru, w zbliżonej cenie.
W dużych miastach, przy dworcu można kupić praktycznie wszystko, jedyny problem mieliśmy z butlą gazową, której niestety nie da się nigdzie dostać, nawet w Kazbegi, miejscu wypadowym na górę Kazbek nie spotkaliśmy żadnego sklepu ze sprzętem górskim.
Na przystankach busów zawsze jest jakieś stoisko z piciem, z lodami, jest źródełko z wodą za darmo, także warto ze sobą wszędzie nosić pustą butelkę do napełnienia. Zwykle busy zatrzymują się przy restauracjach, ale trudno w nich coś kupić, bo menu jest tylko po gruzińsku.